Skip to content
Luare - a clean beauty, modern, luxury hair care brand offering hair combs, best shampoos and conditioners as well as silicone-free hair oils and hair towels.

W rozmowie z: Moniką Frydrych, Założycielką Luãre

W rozmowie z naszą założycielką, Moniką Frydrych, odkrywamy jej drogę do świata świadomej pielęgnacji włosów i esencjalizmu. Monika, ze swoim bogatym doświadczeniem w PR marek luksusowych, dzieli się inspiracją która stoi za Luãre – marką, która koncentruje się na jakości i prostocie, tworząć kapsułową kolekcję ponadczasowych kosmetyków i ręcznie tworzonych akcesoriów akcesoriów. Dowiedz się, jak jej osobiste doświadczenia ukształtowały wizję Luãre i jakie plany ma na przyszłość.

 
Monika Frydrych Luare właścicielka marki kosmetycznej. Beauty Founder. Marki kosmetyczne właścicielki.
Monika Frydrych, Założycielka Luãre

 

Dlaczego zdecydowałaś się stworzyć markę Luãre?

Branża kosmetyczna była mi od zawsze bardzo bliska. Pracowałam w niej przez ostatnie 13 lat, zarządzając komunikacją i PR dla wielu znanych marek, takich jak L’Oréal, Miu Miu i Chloe Beauty, Perfumerie Douglas czy Zalando. Testowanie produktów było częścią mojej pracy — jako PR-owiec musiałam je bardzo dobrze znać, aby móc o nich opowiadać. Sama też uwielbiałam to robić, a szczególnie zainteresowana byłam kategorią pielęgnacji włosów, którą znałam od podszewki. Gdy któraś z moich koleżanek potrzebowała porady w kwestii nowej odżywki, doboru peelingu lub rekomendacji fryzjera który umie robić blond – byłam tą osobą do której dzwoniła.

Jednak w miarę jak moje dni stawały się coraz bardziej intensywne – szczególnie odkąd na świecie pojawili się moi dwaj synowie – miałam coraz mniej czasu na testowanie nowości i wieloetapową pielęgnację. Aż pewnego dnia uświadomiłam sobie, że chcę „mniej, ale lepiej”. To zainspirowało mnie do stworzenia Luãre – marki która koncentruje się na jakości i prostocie, oszczędzając czas oraz zmieniając rutynę pielęgnacyjną w przyjemny moment dla siebie.

 

Czy miałaś słynny „aha moment”? Taki w którym nagle wpadłaś na idealny pomysł?

Zawsze uważałam, że to przereklamowane, ale tak, naprawdę miałam taki moment. Razem z rodziną przeprowadzaliśmy się do Portugalii na jakiś czas i podczas pakowania musiałam mocno ograniczyć swoje rzeczy, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie mieliśmy zbyt dużo miejsca w ciężarówce. Byłam przekonana, że fantastycznie mi się to udało.

Wieczorem, po pierwszym, długim dniu rozpakowywania się w naszym nowym domu, postanowiłam wziąć relaksującą kąpiel. I to był ten moment, gdy uświadomiłam sobie, że nadal mam mnóstwo kosmetyków — głównie produktów do pielęgnacji włosów. Najwyraźniej udało mi się mocno ograniczyć inne kategorie, ale pielęgnacja włosów była wyzwaniem. Nie sądziłam jednak, że mam ich aż tyle – całą wielką kolekcję produktów, z których każdy nie tylko wyglądał inaczej, ale miał też rozwiązywać inny „problem” który rzekomo miałam. I naprawdę mnie to uderzyło.

Z resztą moje włosy nawet nie wyglądały wtedy najlepiej – zapewne dlatego, że tego wszystkiego było po prostu zbyt wiele. Zdałam sobie sprawę z tego, że posiadanie takiej ilości produktów jest nie tylko niewygodne ale też niezrównoważone w kontekście środowiska, czasu, życia. Poza tym nie miałam już nawet czasu, aby ich tego wszystkiego używać — z resztą która kobieta, żonglując dziesiątkami ról każdego dnia, ma? Stało się dla mnie jasne, że potrzebuję bardziej efektywnego i przemyślanego podejścia do mojej rutyny pielęgnacyjnej.

 

To brzmi jak ten przełomowy moment.

To była mieszanka frustracji i odkrycia. Stałam w mojej nowej łazience, otoczona morzem produktów i naprawdę czułam się przytłoczona. Zamiast relaksującego czasu dla siebie, miałam przed sobą bałagan. Każdy produkt był inny — różne kształty, za dużo kolorów, każdy pojemnik inny — co tworzyło atmosferę chaosu zamiast spokoju. Uświadomiłam sobie, że nie chodzi tylko o produkty; chodzi o niepotrzebną złożoność, którą wpuściłam do swojego życia. Zamiast poczuć się zrelaksowana, byłam zmęczona i sfrustrowana.

 

I to był TEN moment?

Dokładnie tak! Wtedy pomyślałam, że chciałabym „mniej, ale lepiej”. Jeden szampon, jedna odżywka, jeden olejek do włosów, jeden grzebień. Kolekcja efektywnych, wielofunkcyjnych, luksusowych produktów ale z doskonałymi, czystymi składami, które są przy okazji piękne jako przedmioty, i które mogę postawić na półce i naprawdę cieszyć się ich widokiem. I to był początek wszystkiego.

 

Wspomniałaś o „mniej, ale lepiej”. Czyli nie planujesz mieć 10 różnych linii na różne problemy?

Zdecydowanie nie. Luãre opiera się na koncepcji kapsułowej garderoby – stawiamy na ponadczasowe, wysokiej jakości produkty, stworzone aby zapewnić włosom długofalowe zdrowie oraz akcesoria które przetrwają próbę czasu. Jak kaszmirowy sweter, czarna wełniana marynarka czy beżowy trencz, tylko dla włosów. Chciałam odtworzyć prostotę garderoby kapsułowej w pielęgnacji, tworząc idealną kolekcję ponadczasowych niezbędników, które współdziałają ze sobą. Wszystko po to, aby ułatwić codzienne wybory (a każdy z nas wie, przy kosmetycznej półce w perfumerii można spędzić godziny) i móc skupić się na tym, co naprawdę ważne.

 

Brzmi jak wygodne rozwiązanie.

Tak, to był mój cel. Trudno odnaleźć się w świecie, który zmienia się tak szybko — a szczególnie w branży kosmetycznej, gdzie codziennie wprowadzane są nowe produkty, obiecujące różne magiczne, ultraszybkie rozwiązania dla „problemów”, o których nawet nie wiedzieliśmy, że je mamy. Łatwo się w tym wszystkim pogubić.

Moim celem w Luãre było wyjście poza to. Nie chcemy mówić: „masz problem” i oferować magiczne rozwiązanie. Zamiast tego skupiamy się na naturalnym pięknie i ogólnym, długofalowym zdrowiu włosów, oferując kapsułową kolekcję wysokiej jakości produktów, które są wszechstronne i naprawdę skuteczne.

Mniej produktów, ale lepszych i bardziej wielofunkcyjnych. Bo naprawdę nie potrzebujemy dziesięciu różnych szamponów.

 
Najlepszy luksusowy grzebień do włosów. Szeroki grzebień do włosów. Rzadki grzebień do włosów. Wlosy kręcone. Curlygirl. Akcesoria do włosów. Grzebień do włosów kręconych.

 

A akcesoria?

Zdrowe włosy to małe kroki — wybieranie odpowiednich produktów, ale także wysokiej jakości akcesoriów. Naprawdę wszystko się liczy. Wiedziałam od początku, że wszystkie akcesoria w Luãre powinny być tworzone ręcznie. Uwielbiam podziwiać rzemiosło – czyjąś fizyczną pracę, pomysł, dotyk rąk zamknięty w przedmiocie. W naszym codziennym życiu jesteśmy przytłoczeni masową produkcją. Chciałam wprowadzić coś innego do mojej marki — stworzyć produkty użytkowe, które ocierają się o o sztukę i wpisują się w rękodzieło, oferując coś naprawdę unikalnego i znaczącego.

 

Dlaczego zdecydowałaś się na produkcję akcesoriów w Szwajcarii?

Chciałam, aby akcesoria Luãre odzwierciedlały te same wartości, które promujemy w naszych produktach do pielęgnacji włosów — ponadczasowość, najwyższą jakość i jednocześnie efektywność. Do produkcji grzebieni wybrałam Szwajcarię ze względu na jej bogatą tradycję rzemiosła w tym obszarze i niezwykłą jakość produktów. Na świecie istnieje właściwie tylko jedna firma, która ręcznie produkuje luksusowe grzebienie (m.in. dla francuskiego domu mody Celine), i znajduje się właśnie Szwajcarii. Firma ta – dziś z ponad 70-letnią tradycją w tworzeniu najlepszych grzebieni – jest znana ze swoich wykwalifikowanych rzemieślników oraz niezwykłej jakości, która gwarantuje, że każdy egzemplarz jest nie tylko piękny, ale także trwały i będzie nam towarzyszył na lata.

Jednak nie produkujemy tylko w Szwajcarii. Nasze klamry i spinki do włosów są wytwarzane we Francji, w rodzinnej firmie która od kilkudziesięciu lat specjalizuje się właśnie w tej kategorii. Jedwab, którego używamy do naszych gumek, pochodzi z cudownej włoskiej manufaktury i jest szyty w Polsce, w kameralnym atelier, które specjalizuje się wyłącznie w jedwabiu. Nasze ręczniki produkowane są natomiast w Turcji, znanej z luksusowej bawełny. Firma z którą współpracujemy, zajmuje się wyłącznie najwyższej jakości ręcznikami. Takie podejście gwarantuje, że każdy produkt spełnia najwyższe standardy jakości i rzemiosła, czyniąc każdy egzemplarz symbolem luksusu i stylu.

 

Zaczęłaś od trzech kosmetyków i trzech akcesoriów. Skąd taka decyzja?

Moim celem było wprowadzenie kolekcji niezbędników – dokładnie w taki sposób, w jaki buduje się garderobę kapsułową. W każdej powinien się znaleźć dobrej jakości, biały t-shirt z grubej bawełny, wełniana marynarka, kaszmirowy sweter. Właśnie tym się kierowałam, tworząc kolekcję Luãre. Szampon, odżywka i olejek do włosów tworzą taki podstawowy zestaw, niezbędny do utrzymania włosów w dobrej kondycji. Do tego doszedł grzebień The Coastal Comb. Jest niezwykle wszechstronny — można go używać do wczesywania odżywki, masażu skóry głowy lub stylizacji gdziekolwiek jesteśmy (jest wystarczająco kompaktowy, by zmieścić się w torebce). W kolekcji znalazł się też ręcznik do włosów. Jest moim zdaniem kluczowym elementem pielęgnacyjnego rytuału. Niby drobiazg, ale – jeżeli jest odpowiedni – naprawdę robi różnicę. Często o tym nie myślimy, ale klasyczne ręczniki frotte uszkadzają włosy, które gdy są mokre, są najbardziej narażone na zniszczenia. Dlatego warto je wymienić na taki, który jest delikatniejszy. Ja sama zauważyłam ogromną różnicę w stanie moich włosów, odkąd zaczęłam używać naszego ręcznika. Do pierwszej kolekcji dołączyły też spinki, klamry i jedwabne gumki do włosów, które są doskonałymi, akcesoriami do łatwej i delikatnej stylizacji włosów, gdziekolwiek jesteśmy. Ta podstawowa kolekcja oczywiście rozwinie się, aby zaoferować kompletną kapsułową garderobę dla włosów.

 

Jaki jest Twój ulubiony produkt?

Wybór ulubionego produktu jest trudny, ponieważ uwielbiam je wszystkie i wiele z nich noszę przy sobie – grzebień, klamra i jedwabne gumki zawsze mam w torebce. Gdybym miała wybrać, postawiłabym na The Signature Shampoo ponieważ jest bardzo wielofunkcyjny – jest szamponem, ale wspiera zdrowie skóry głowy i ma też właściwości kondycjonujące niczym odżywka. Dzięki temu jest świetnym wyborem, gdy na przykład wyjeżdżamy w podróż i nie mamy zbyt wiele miejsca w walizce. Uwielbiam też grzebień do włosów The Coastal Comb. Jest super wszechstronny: idealny do rozczesywania włosów, wczesywania odżywki, masażu skóry głowy lub stylizacji (świetnie definiuje fale) można go używać wszędzie: pod prysznicem, w domu, w podróży. A do tego jest przepiękny i świetnie nadaje się na prezent.

 

Skąd czerpałaś inspirację dla marki?

Inspiracja dla Luãre pochodzi z czasów, gdy mieszkałam w Portugalii. Zawsze byłam zafascynowana potęgą a jednocześnie spokojem tego wybrzeża – głębokimi zieleniami i błękitami oceanu, miękką teksturą wydm niesionych przez wiatr, okolicznymi lasami i sadami pełnymi aromatów. To niezwykle uspokajające miejsce i właśnie to uczucie chciałam przenieść na markę.

I tak na przykład inspiracją do kształtu grzebieni były wydmami ukształtowane przez wiatr i ich naturalne krzywizny. Z kolei opakowania są wykonane z surowego kartonu, który ma delikatną, wyczuwalną pod palcami teksturę, przywołując na myśl dotyk piasku lub skał. Na opakowaniach wytłoczyliśmy fale, przenosząc całość jeszcze bardziej nad portugalskie wybrzeże. Także nasz główny kolor, Coastal Green oraz towarzyszące mu beże, czerpią z odcieni oceanu, otaczających go lasów i formacji skalnych, łącząc wszystko w spójną całość.

Ostatnim przykładem – chociaż kodów pamięciowych wprawny obserwator odnajdzie dużo więcej – jest „Onda”, nasz autorski zapach, który czerpie inspirację z leniwego popołudnia nad oceanem. Łączy w sobie słoneczne nuty neroli i jaśminu, mojego ukochanego drzewa sandałowego, resztki kremu z filtrem wtopnionego w skórę przez słońcę i szczyptę limonki, podbitą aldehydami i polskim akcentem – zapachem waty cukrowej, olfaktorycznym wspomnieniem dziecięcych wakacji w Białogórze. Chodziło o to, żeby uchwycić idealne popołudnie na plaży i przywołać tę myśl podczas codziennej pielęgnacji, może nawet wywołując lekki uśmiech na twarzy?

 
Luksusowy grzebień do włosów. Najlepszy grzebień do włosów. Rzadki grzebień do włosów. Grzebień z szerokimi zębami. Grzebień z szeroko rozstawionymi zębami. Luksusowy najlepszy grzebień do włosów. Włosy kręcone. Akcesoria do włosów. Grzebień do włosów kręconych. Grzebień afro.

 

Co oznacza nazwa Luãre?

Nazwa „Luãre” czerpie inspirację z bardzo osobistego momentu. Powstała krótko po tym, jak zdecydowałam się odejść z pracy w korporacji i skupić na budowaniu marki (która w tamtym momencie nie miała jeszcze nazwy). Był wczesny wieczór, spacerowałam po pustej Praia da Cresmina – plaży niedaleko pod Lizboną, w okolicy której wówczas mieszkaliśmy. Podziwiałam zmierzch i wczesny księżyc odbijający się w wodzie, na tle szaroniebieskiego nieba. Po raz pierwszy od dłuższego czasu – a był to okres sporego stresu i ważnych decyzji – naprawdę czułam spokój. Właśnie ten wieczór stał się inspiracją do nazwy marki — „lua” po portugalsku oznacza „księżyc”, a „mare” to „ocean”. Połączenie tych słów symbolizuje spokój, blask, równowagę i harmonię, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz nas. Mimo, że miałam inne nazwy na liście, wiedziałam, że Luãre to idealny wybór.

 

Jaką rolę odgrywa zrównoważony rozwój w rozwoju produktów i marki?

Zrównoważony rozwój leży u podstaw tego, co robimy. Wierzę w podejmowanie świadomych wyborów, od pozyskiwania składników, przez współpracę z odpowiednimi dostawcami, po decyzje o opakowaniach. Stworzyliśmy nawet nasz własny zbiór zasad o nazwie Mindful Luxury™. Jest to swojego rodzaju mapa, która prowadzi nas przez każdą decyzję, jaką podejmujemy w firmie. Skupia się ona na wielu aspektach – od tego, jakie składniki są używane w naszych produktach a jakie wolimy wykluczyć, przez kwestie transparentności, wspierania pracy rzemieślników, po nasze podejście do opakowań. Naszym celem jest nie tylko tworzenie efektywnych i pięknych produktów ale też minimalizowanie śladu, który po sobie zostawiamy oraz wsparcie rodzinnych firm, manufaktur, biznesów prowadzonych przez kobiety i naszej społeczności.

 

Jak dbasz o relaks, dobre samopoczucie i well-being na co dzień?

Bardzo cenię sobie zrównoważony harmonogram, oparty o swojego rodzaju triaż: od poniedziałku do piątku poranki są na sport, dzień na pracę i spotkania, wieczory na rodzinę i relaks. To mi się najlepiej sprawdza i bardzo wyraźnie widzę, że gdy ten tryb jest zaburzony – bo na przykład muszę pracować wieczorem, kolejny dzień to klapa. Zazwyczaj budzę się wcześnie, około 5:00 (choć jeszcze niedawno nigdy bym nie pomyślała, że będę taką osobą!), co daje mi sporo czasu na bieganie, spacer lub stretching, a jeśli mam szczęście i moje dzieci jeszcze śpią, udaje mi się nawet przeczytać kilka stron książki. Wprowadziłam też taki mały zwyczaj: gdy się budzę, zamiast sięgać po telefon patrzę przez kilka minut za okno – to naprawdę nadaje pozytywny ton na resztę dnia.

 

Masz swoje ulubione rytuały?

Relaksująca kąpiel z książką lub podcastem – taka przy świeczce lub małej lampce. Jestem też wielką fanką zapachów. Mam całkiem dużą sporą perfum, uwielbiam też zbierać zapachowe wspomnienia. Mam dość zapachową pamięć i każdy zapach przypomina mi o jakimś wycinku z życia, więc zawsze zamykam kilka mililitrów w małych buteleczkach, które nazywam „momentami”. W mojej bibliotece mam zapachy przywołujące wspomnienia. Są studia w Antwerpii które pachną deszczem, czekoladą i papierem, pierwsza praca w L’Oréal o zapachu perfum Armani Elle, Nowy Jork który pachnie jesienią i kawą, podróż poślubna do Kalifornii w której mieszają się aromaty słońca, cytrusów i soli, pachnący wiatrem, pomarańczami i śmietanką dom w Portugalii i wiele, wiele innych.

Zapachami otaczam się także w pracy. Na biurku mam zapalony dyfuzor z Muji, którego lekkie światło tworzy przy okazji miłą atmosferę. Lubię zmieniać zapach w zależności od pory roku – latem zapach neroli, a zimą zapach piernika. Ostatnio zakochałam się w połączeniu drzewa sandałowego i zielonej herbaty.

Jakiś czas temu zaczęłam też wprowadzać do mojej rutyny regularne masaże kobido. Jedna z zaprzyjaźnionych dziennikarek urodowych poleciła mi to jako jeden z najlepszych beauty hacków na piękną skórę, i wiem już dlaczego! To wspaniały sposób na połączenie relaksu z pielęgnacją.

 

Jaką radę dałabyś innym kobietom, które chcą założyć własną markę w branży beauty lub wellness?

Ufaj swojej intuicji i trzymaj się swojej wizji. Początkowo ta droga może być trudna, ale jeśli naprawdę pasjonujesz się tym, co robisz, ta energia z pewnością dotrze też do innych. Otaczaj się ludźmi, którzy Cię wspierają, rozmawiaj z innymi i nie bój się prosić o pomoc.

 

Czy możesz zdradzić swoje plany na przyszłość?

Prywatnie – chciałabym w nadchodzącym roku więcej wyjeżdżać z moją rodziną, pokazywać synom świat. Ostatnie miesiące były bardzo intensywne i trochę mi takiego oddechu brakuje. Zawodowo – moim celem jest dalszy rozwój marki, wprowadzanie kolejnych produktów i tworzenie coraz bardziej kompletnej garderoby kapsułowej dla włosów. Na pewno pojawią się nowe, wielofunkcyjne kosmetyki do pielęgnacji i łatwej stylizacji oraz ręcznie tworzone akcesoria do włosów. Być może do kolekcji dołączą także inne produkty z naszym autorskim zapachem Luãre, „Onda”, dość unikalnym jak na markę kosmetyków do włosów, bo kojarzącym się raczej z niszowymi perfumami. Dodatkowo, planuję angażować się w programy wspierające kobiety, koncentrując się na poszukiwaniu równowagi i zarządzaniu zmianą, ponieważ te tematy są mi bardzo bliskie. Czas pokaże!

 
Monika Frydrych, Luare, właścicielka, startup kosmetyczny, wellness, marka kosmetyczna

Przełączasz język?

Przełączyłeś/aś język, a w koszyku znajdują się przedmioty. Jeżeli zachowasz język PL, koszyk zostanie opróżniony i konieczne będzie ponowne dodanie przedmiotów do koszyka.